Po bardzo udanej wycieczce w świat magii i miecza, kolejna przygoda sprowadza nas ponownie na ziemię i zabiera w świat starożytnego Egiptu. Przyznaję, że oczekiwałem na ten scenariusz z niecierpliwością, ponieważ bardzo lubię podobne klimaty i tym samym moje oczekiwania były dość wysokie. W recenzji oceniam czy kolejny, czwarty już scenariusz do T.I.M.E. Stories spełnił pokładane w nim nadzieje.
Jeżeli ktoś grał po kolei w każdy dodatek do T.I.M.E. Stories i dotarł do tego miejsca, to doskonale wie czego spodziewać się po tej grze. Z jednej strony mamy tu jej znikomą regrywalność i syndrom scenariusza na jedną rozgrywkę. Jest to jednak wynagrodzone pomysłowymi scenariuszami, nieszablonowymi rozwiązaniami i możliwością zaangażowania się w daną historię bardziej niż przy jakiejkolwiek innej grze. Jeżeli ktoś w planszówkach stawia na fabułę, to jest to gra dla niego. Jeżeli z kolei priorytetem jest mechanika w stylu gier euro, to raczej trudno będzie się w T.I.M.E. Stories odnaleźć. Taka jest specyfika tej gry, dlatego nie będę już jako minus uznawał faktu, że scenariusze są najczęściej jednorazowe, bo to trochę tak, jakbym czepiał się losowości w grach kościanych.
Żeby zagrać w „Tajemnicę Maski” nie trzeba posiadać nic poza zestawem początkowym. Mimo, że nie ma żadnego obowiązku grać w ten dodatek jako czwarty z kolei, to zachęcam, aby zachować ciągłość opowiadanej historii.
T.I.M.E Stories: Tajemnica Maski – co w pudełku?
Tym razem powracamy do układu sprzed „Proroctwa Smoków”, czyli mamy dwie talie dla nowego scenariusza. Nie ma tu również żadnych niespodzianek w stylu talii Tajemnicy, jak to było poprzednio. Trochę szkoda, bo apetyt na więcej zaostrzył się po tym, co oferował poprzedni dodatek. Na szczęście najnowsze talie są dość pokaźnych rozmiarów i zawierają karty nosicieli, karty mapy, sporą ilość przedmiotów, warunki zwycięstwa i porażki oraz jak zwykle pokaźną ilość kart lokacji. Pod tym względem wracamy do pewnego standardu jaki mamy od początku dostępnych scenariuszy.
„Tajemnica Maski” nie wyłamuje się również jeżeli chodzi o ilość nosicieli. Mamy ich ponownie ośmiu do wyboru z różnymi wartościami umiejętności (tym razem są to zwinność, charyzma oraz siła), a każda z postaci ma swoją indywidualną zdolność. To, co tym razem rzuca się w oczy, to bardzo niska wartość życia, więc trzeba będzie dwa razy zastanowić się nad każdym posunięciem.
Standardowo również idealnie dopasowane są ilustracje do tego scenariusza. Odkrywając kolejne lokacje „Tajemnicy Maski” autentycznie można poczuć bezlitosne, gorące słońce oraz gryzący piasek pod stopami.
Nowości w mechanice
„Proroctwo Smoków” wprowadziło bardzo dużo zmian w mechanice – kto wie czy nawet nie nazbyt dużo. Pod tym względem „Tajemnica Maski” jest nieco bardziej oszczędna, ale za to każda z nowości jest kluczowa dla tego scenariusza. Przede wszystkim po raz pierwszy mamy możliwość zmiany swojego nosiciela w trakcie misji. I nie jest to jakiś bajer, który ma sztucznie wydłużać rozgrywkę, ale jest to kwestia istotna dla osiągnięcia sukcesu.
Przemierzając całkiem sporo lokacji poznamy nowe osoby, będziemy z nimi rozmawiać czy wchodzić w inne interakcje. Niektóre z nich staną się podatne na przejęcie nad nimi kontroli co zaowocuje zmianą naszego nosiciela. Co ciekawe, najczęściej w ten właśnie sposób posuniemy grę do przodu. W moim przypadku żadna z początkowych, proponowanych przez
grę postaci nie dotarła na sam jej koniec. Takich możliwości zamiany w trakcie rozgrywki jest całkiem sporo i prawdę mówiąc, co chwilę będziemy kuszeni szansą dokonania podmiany, a że takiego manewru możemy dokonać tylko kilka razy na skok, to nie raz pojawią się dyskusje przy stole czy opłaca się to zrobić właśnie w tym momencie.
Pozostałe zmiany w mechanice są bardziej kosmetyczne. Standardowo, mamy kartę, którą umieszczamy w polu Codex 1, działającą podobnie jak talia ze „Sprawy Marcy”. Jest również możliwość handlu wymiennego, czyli zamiany zboża na złoto, jednak w naszym przypadku bardzo rzadko korzystaliśmy z tej możliwości.
Scenariusz i wrażenia z gry (bez spoilerów)
„Tajemnica Maski” jest scenariuszem typowo detektywistycznym. Tym samym jest totalnym przeciwieństwem „Sprawy Marcy”, która bardzo mocno stawiała na walkę. Tutaj mamy do rozwiązania pewne śledztwo, a ono wymaga badania lokacji, łączenia faktów, rozmów z poszczególnymi ludźmi i… przejmowania nad nimi kontroli. Pod względem konstrukcji jest to scenariusz najbardziej zbliżony do „Azylu” i muszę przyznać, że po raz kolejny „T.I.M.E. Stories” stanęło na wysokości zadania.
Jest to jednak scenariusz dość leniwy, bardzo mało występuje w nim akcji. Zawiedzie się również ten, kto oczekuje przygody w stylu Indiany Jonesa i przedzierania się przez labirynt pułapek w piramidach. Owszem, piramida się znajdzie, ale nie jest ona w centrum wydarzeń. Nie da się też ukryć, że to najbardziej przyziemna historia z tego cyklu, bo praktycznie pozbawiona elementów paranormalnych.
Dla mnie osobiście, starożytny Egipt jest na tyle fascynującym miejscem, że aby wczuć się w klimat nie potrzebuję biegającej mumii czy innych ożywionych elementów ówczesnej mitologii. Tym bardziej, że po raz kolejny klimat scenariusza budowany jest przez każdą część gry: grafikę, bohaterów oraz samą historię. Jest kilka elementów w „Tajemnicy Maski”, które trafiają do mnie bardziej niż w każdym poprzednim scenariuszu „T.I.M.E. Stories”. Przede wszystkim aspekt niemalże edukacyjny
pojawiający się w trakcie rozgrywki. Spora część kart jest po prostu opisem sytuacji w starożytnym Egipcie, przedstawieniem warunków w jakich żyli ludzie, pokazaniem jak funkcjonowało to społeczeństwo. Wszystkie te karty budują klimat w sposób jeszcze większy niż wcześniejsze scenariusze. Można poczuć, że naprawdę dotyka się historii i odwiedza to miejsce w tamtych czasach.
Co więcej, po raz pierwszy opisy na kartach nosicieli nie są jedynie tekstem dopełniającym daną postać, ale często również w tym miejscu znajdziemy wskazówki co robić dalej. Sam złapałem się na tym, że dopiero przez przypadek wczytując się w kartę swego nosiciela wpadłem na pomysł gdzie mam się udać. Bardzo fajna jest też kwestia hieroglifów, których umiejętność czytania posiada jedna z postaci.
Zachęcam do zabawy z tym motywem, bo choć nie jest on wymagany dla ukończenia scenariusza, to dostarcza sporo zabawy i pokazuje jak dopracowana w szczegółach jest ta historia. Muszę jednak zaznaczyć, że ponownie jest to zabawa na jedno podejście, ponieważ tak samo jak w „Sprawie Marcy”, tu również po odkryciu całego spisku, nie ma możliwości przejścia scenariusza z jakimś innym finałem.
Dodatek jest już na wyczerpaniu i znajdziecie go wyłącznie w kilku sklepach internetowych. Jeżeli Wam na nim zależy to nie radzimy zwlekać, gdyż później będzie do zdobycia jedynie na Allegro, w najczęściej cenie o 100% wyższej niż pierwotna.
T.I.M.E Stories: Tajemnica Maski - Ocena końcowa
-
9/10
-
3/10
-
9/10
-
8/10
-
8/10
T.I.M.E Stories: Tajemnica Maski - Podsumowanie
Jeżeli stawiasz na ciekawą fabułę i fascynuje Cię starożytny Egipt, to jest to dodatek w sam raz dla Ciebie. Natomiast gdy wolisz dynamiczną rozgrywkę i nie odnajdziesz się w powolnym odkrywaniu świata wokół Ciebie, to któryś z wcześniejszych dodatków pewnie
bardziej spełni Twoje wymagania.
Dodatek powinien Ci się spodobać jeżeli:
Dodatek może Ci się nie spodobać jeżeli:
User Review
( vote)W Polsce zostały wydane następujące dodatki:
- „Sprawa Marcy”
- „Proroctwo Smoków”
- „Tajemnica Maski”
- „Wyprawa Endurance”
- „Światło wiary”
- „Aleja Gwiazd”
Dostępne są również bezpłatne dodatki fanowskie:
- „Machinacje” (recenzja w przygotowaniu)
- „Umrzeć aby żyć” (recenzja w przygotowaniu)
- „Stettin 45” (recenzja w przygotowaniu)
- „Wiedźmin: Ard Gaeth” (recenzja w przygotowaniu)
- „Pariah Missouri” (recenzja w przygotowaniu)