Być może tak jak ja wielokrotnie klepaliście się w czoło na widok tytułów w ``Fakcie``. Wiecie, te wszystkie ``Nie śpię bo trzymam kredens``, czy ``Żona tłucze mnie trzepaczką``. Ale być może nie wiecie już, że to właśnie ta krytykowana i lądująca często w memach gazeta jest najlepiej sprzedającym się dziennikiem w Polsce. Serio, 250 tys. sprzedanych sztuk w miesiącu (dane z sierpnia 2017 r.) to wynik, do którego nie mogą dobić tacy giganci jak ``Gazeta Wyborcza`` czy ``Super Express``. Nasi rodzice i dziadkowie łapią się tak samo na te chwytliwe tytuły jak my na clickbaity w internecie. I z tego właśnie wyśmiewa się nowa gra wydawnictwa Trefl.
„Extra Fakty” to imprezowa gra, w której gracze wcielają się w rolę dziennikarzy pracujących dla tytułowego tabloidu. Tak jak na co dzień w prawdziwej pracy muszę unikać wszelkiej maści clickbaitów starając się przykuć uwagę czytelnika w rzetelny i etyczny sposób, tak w grze wydawnictwa Trefl mogłam sobie zupełnie pofolgować, tworząc najbardziej kontrowersyjne, nieprzyzwoite czy po prostu niesamowicie głupie tytuły. Jak sądzicie, było fajnie?
Extra Fakty – co w pudełku?
W sporym pudełku kryje się jedna duża plansza do wariantu kooperacji, cztery mniejsze plansze do wariantu rywalizacji, kość z unikalnymi symbolami oraz 156 płytek w trzech kolorach: na białym tle znajdziemy podmioty, na żółtym orzeczenia, a na czarnym dopełnienia. Wszystkie elementy są wykonane schludnie i w stylistyce, która zdecydowanie pasuje do tabloidu.
Co dość istotne na płytkach oprócz zwyczajnych określeń znajdziemy też słowa, które choć nie są same w sobie obraźliwe (np. małoletnia, krągłą pupę, gej, sprofanowała, nieśmiała zakonnica, sztuczne piersi) to aż się proszą o kontrowersyjny kontekst. Z tego względu gra rekomendowana jest osobom powyżej 14 roku życia. Pamiętajcie, że to luźna, imprezowa gra nastawiona na soczyste i obraźliwe kwestie, a nie familijna „nasiadówka”.
Extra Fakty – zasady gry
Zacznijmy od szybkiego i przyjemnego wariantu kooperacji. W trybie tym może wziąć udział dowolna liczba uczestników (my graliśmy w 5-6 osób i było super). Do tego trybu wybieramy dużą planszę oraz wszystkie płytki. Przyda się także osobna kartka i długopis do notowania punktów. Celem gry jest zapełnienie całej tablicy tytułami – dołożenie ostatniej płytki kończy grę.
Gracze wykonują kolejno dwie akcje w swojej kolejce:
- Biorą ze stosu trzy płytki po czym jedną lub dwie z nich mogą położyć na planszy. Pozostałą płytkę/płytki należy odrzucić na osobny stos kart odrzuconych.
- Jeżeli gracz dołożył płytkę na pole oznaczone wykrzyknikiem ma on prawo do rzutu kością co skutkuje jedną z sześciu możliwych czynności
Zasady układania płytek są tylko dwie. Po pierwsze płytkę w danym kolorze można położyć tylko na polu o tej samej barwie. Po drugie zaś dokładając płytkę do rzędu (tytułu) należy przestrzegać reguł gramatycznych. Przykładowo nie możemy skonstruować tytułu: „Prezydent – zaakceptowała – kota„, ale „Prezydent- szantażował- kota” już jak najbardziej. Nawet jeśli sens zdania brzmi abstrakcyjnie czy surrealistycznie, wciąż liczy się to jako prawidłowo złożony nagłówek, za który otrzymujemy punkt.
Punkty można otrzymać również za każde użyte słowo specjalne, czyli takie z podkreśleniem. Dodatkowo osoba, która zamknie ostatni tytuł otrzymuje dodatkowe 2 punkty. Rozgrywka przebiegałaby dość statycznie, gdyby nie rzuty kością, które tak jak wspomniałam wyżej dodają nieco więcej dynamiki. W zależności od symbolu będziemy losować dodatkową płytkę i umieszczać ją na planszy, przesuwać już położoną, usuwać jeden kafelek lub nawet cały tytuł. Szczęśliwcy będą mogli nawet zgarnąć w ten sposób jeden punkt. Jak widzicie kooperacja jest tu tylko z nazwy, gdyż każdy z graczy i tak stara się osiągnąć jak największą liczbę punktów.
Zasady układania tytułów w drugim wariancie gry są takie same, ale pod względem mechaniki rozgrywka wygląda inaczej. Po pierwsze każdy z uczestników otrzymuje własną tabliczkę. Jeśli osób jest więcej niż cztery można podzielić się na drużyny. Na początku gry na środku stołu wykłada się siedem płytek obrazkami do góry. Następnie każdy z graczy losowo dobiera ze stosu pięć płytek i trzyma je w ręku tak, by były one niewidoczne dla innych graczy. Przed rozpoczęciem zabawy jedną z płytek kładzie się na planszy.
W swoim ruchu każdy z graczy musi najpierw rzucić kością i wykonać akcję odpowiadającą wynikowi rzutu. Może to być usunięcie płytki z planszy innego gracza, przejęcie płytki z jego ręki, zabranie płytki ze stosu i wyłożenie jej na planszy, zamiana płytek na planszach innych graczy itp. Następnie do wyboru są dwie opcje: albo kładzie się jedną z posiadanych na ręku płytek na planszy lub nie kładzie się żadnej, ale w zamian za to dobiera się dwie płytki z zakrytego stosu.
Punktacja w tym trybie jest w gruncie rzeczy taka sama – dodatkowy punkt przydziela się jedynie osobie, która ułożyła najbardziej zaskakujący, śmieszny lub niesamowity tytuł na planszy. Wygrywa oczywiście gracz z największą liczbą punktów.
Extra Fakty – wrażenia z rozgrywki
Myślę, że już po samych zdjęciach jesteście sobie w stanie wyobrazić jaka atmosfera panuje podczas gry w „Extra Fakty”. Dobieranie płytek do już po części skonstruowanych tytułów sprawia, że wcale nie jest tak łatwo jak można by przypuszczać. Na pewno jednak ten rodzaj zabawy ma niewiele wspólnego z wysiłkiem intelektualnym – ot, grunt, by trzymać się podstawowych zasad gramatycznych.
My co chwila parskaliśmy śmiechem, gdy wychodziły nam iście tabloitowe nagłóweczki. Zaczęliśmy się wręcz zastanawiać, czy redakcja „Faktu” nie ustawia swoich tytułów drogą podobnego losowania. Efekt przecież ten sam ;-). Jeśli chodzi o mechanikę to oczywiście jest ona bardzo losowa (nie dosyć, że wyciągamy płytki na chybił trafił to jeszcze kulamy kością), ale nie zauważyłam, by komukolwiek z graczy to przeszkadzało. To przyjemna, lekko zakrapiana kontrowersją gra imprezowa, która na pewno spodoba się Waszym znajomym, o ile potrafią się cieszyć absurdami. Nie sugerujcie się też czasem gry podanym na pudełku. Nigdy nie spędziliśmy przy „Extra Faktach” więcej niż 30 minut. Mnogość płytek i olbrzymia liczba kombinacji sprawia, że gra nie nudzi się za kolejnymi podejściami.
Sprawdź aktualne ceny „Extra Faktów”.
Extra Fakty - Ocena końcowa
-
9/10
-
9/10
-
5/10
-
8/10
-
8/10
Extra Fakty - Podsumowanie
Jeśli spora losowość i często dwuznaczne określenia nie stanowią dla Was problemu, to „Extra Fakty” mogą okazać się udaną propozycją na domówkę spędzoną ze znajomymi. Polecamy zwłaszcza miłośnikom absurdalnego, lekkiego humoru.
User Review
( votes)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Trefl