Nie pierwszy raz podkreślam w tekście, jak bardzo lubię gry słowne. Byłam pewna, że pięknie wyglądające ``Daję Słowo`` wydane pod koniec roku 2018 przez Naszą Księgarnię również przypadnie mi do gustu. Tak się jednak nie stało. Przynajmniej na początku... Dlaczego? Tego dowiecie się z naszej recenzji ``Daję Słowo``.
Na Damie Gier recenzowaliśmy całkiem sporo gier słownych. Aktualnie w naszym rankingu królują trzy nieprzeciętnie dobre pozycje: „Decrypto”, „Podaj Hasło” i „Tajniacy”. „Daję Słowo” to zupełnie inny typ gry, bliżej mu do klasycznych „Scrabble” niż pozycji wymagających skojarzeń czy innych kalamburów. Tytuł ten polega na układaniu pięcioliterowych wyrazów z kart liter trzymanych na ręce.
Daję Słowo – co w pudełku?
Zacznijmy od tego, co najlepsze, czyli oprawy wizualnej. Nasza Księgarnia kolejny raz postawiła na całkowitą zmianę ilustracji, dzięki czemu polska wersja „Wordstackera” prezentuje się o niebo lepiej od oryginału. Jest to zasługa Pawła Jarońskiego, którego komiksy internetowe powinni doskonale kojarzyć miłośnicy memów.
Zamiast jednokolorowych, jakby odbitych na maszynie do pisania liter, mamy pastelowe, barwne i trójwymiarowe literki, które zachęcają do gry. W trakcie gry ciąży jedynie mała różnorodność zadań, za które otrzymywane są punkty – na pewno przydałoby się więcej możliwości punktacji, zwłaszcza, że mechanika gracza nie oszczędza.
Daję Słowo – zasady gry
Aktualizacja: 13.06.2019
Tekst został zaktualizowany po poprawieniu instrukcji przez wydawcę. Zmiany wyróżnione są kursywą.
W teorii reguły gry są bardzo proste. W zależności od ilości graczy układamy na środku stołu od 3 do 5 pięcioliterowych słów. Jeżeli ktoś ma problem z samodzielnym wymyśleniem, może posłużyć się gotowymi przykładami na stronie wydawcy (a najlepiej je sobie wydrukować i wrzucić do pudełka – w sumie szkoda, że od razu o tym nie pomyślano). Na rękę każdy gracz dostaje 6 losowych liter oraz 3 zadania. Każde zadanie ma określoną wartość punktową (od 10 do 30 pkt). Tylko realizując zadania gracz zdobywa punkty. Ponadto z talii liter oraz zadań wyciąga się po 3 karty i układa jawnie z boku. To pula, z której gracze będą mogli również wymieniać/ dociągać nowe karty.
W swoim ruchu gracz ma do wyboru jedną z trzech akcji:
- może odrzucić dowolną liczbę kart z ręki, by dobrać nowe karty spośród kart z puli odkrytej bądź zakrytego stosu (zawsze musi mieć przy tym 6 liter i 3 zadania). Przy dobraniu karty z odkrytej puli, jej miejsce uzupełnia się o nową kartę z zakrytego stosu
- może wyłożyć jedną z posiadanych liter, na miejsce jednej litery z danego słowa, by utworzyć nowe hasło (leżąca wcześniej litera jest odrzucana na stos kart odrzuconych), a następnie dobrać na rękę nową kartę litery bądź nowe zadanie z puli odkrytej lub z zakrytego stosu
- może wykonać jedno zadanie i dobrać nowe karty z puli odkrytej lub z zakrytego stosu (tak, by zawsze mieć 9 na ręce)
Rodzajów zadań jest sześć, ale niektóre z nich są do siebie bardzo podobne. Przykładowo mamy zadanie „Dołóż 1 literę” by utworzyć nowe słowo ale też „Dołóż kilka liter”. Tak samo mamy zadanie „Zamieszanie”, w którym należy zamienić miejscami litery w jednym słowie, by utworzyć nowe oraz „Totalne zamieszanie”, w którym ten sam cel należy zrealizować mieszając litery ze wszystkich słów na stole.
Zabawa kończy się wtedy, gdy któryś z graczy zdobędzie ustalony wcześniej próg punktów (domyślnie 100). Wygrywa gracz, który pierwszy osiągnie taki wynik.
Daję Słowo – wrażenia z rozgrywki
Aktualizacja: 13.06.2019
Cały poniższy tekst został zaktualizowany po poprawieniu instrukcji przez wydawcę.
Moje pierwsze wrażenia z gry nie były najlepsze. W pierwszej wersji instrukcja nie zawierała odkrytej puli wyboru i nie pozwalała na wymianę dowolnej liczby kart. To sprawiało, że „Daję Słowo” odebraliśmy bardzo źle. Gra była losowa, zbyt trudna i nie sprawiała przyjemności. Nie byliśmy w stanie układać kart, bo albo nie pasowały nam litery, albo zadania (przypominam – pierwotnie należało wymienić całą rękę).
Pół roku po mojej recenzji Nasza Księgarnia zrobiła mi (i Wam, graczom także!) wspaniały prezent. Dogłębnie zapoznali się z moją opinią i naprawili to, co tak bardzo mnie raziło. Pierwszy raz w mojej długiej karierze recenzenta ktoś zareagował! Oczywiście nie są to olbrzymie zmiany, ale wcale tego nie oczekiwałam (ba, nie oczekiwałam w zasadzie żadnej odpowiedzi). Do rozgrywki dodano ów dwa elementy – odkrytą pulę wyboru oraz możliwość wymieniania dowolnej liczby kart. To detal, który wymagał jedynie paru nowych zdań w instrukcji. Ale to wystarczyło, by w grę grało się inaczej. Tak, jak powinno od samego początku :-)
Nowe zasady zniwelowały losowość, na rzecz głębszego planowania. Widzimy teraz trzy litery i trzy zadania, zatem nie wymieniamy/ dobieramy kart w ciemno, chyba, że odkryte karty zupełnie nam nie pasują. Mamy jednak wybór, którego wcześniej byliśmy pozbawieni. I to działa – gra się płynniej, nie czujemy się sfrustrowani, przy mniejszej liczbie graczy, nawet da się coś zaplanować. Nadal jest trudno, bo zadania są wymagające. Ale nie tak niemożliwe, jak wydawały się wcześniej.
W obliczu powyższego, przestała mi przeszkadzać kolejna rzecz, która pierwotnie mnie drażniła, tzn. brak otrzymywania punktów za zastąpienie pojedynczej litery w słowie. Nadal chciałoby się dokładać kolejne litery tak, by tworzyć coraz dłuższe wyrazy, jak w „Scrabble”, ale już nie jest to tak rażące, ponieważ teraz łatwiej zdobywa się punkty za zadania.
Wcześniej wspominałam też o problemie cooldownu, czyli długiego oczekiwania na swoją kolejkę. Nowe zasady sprawiły, że gra się płynniej, ale nadal nie do końca będziemy w stanie zaplanować w turze przeciwników swój ruch, ponieważ nie wiemy, czy nie zmienią nam układu i czy nasza koncepcja nie legnie przez to w gruzach. Nie lubię, gdy poza wpatrywaniem się w ruch rywali nie mam w grze co robić, ale wiele produkcji się z tym boryka. Na pewno przestoje są ciut mniejsze niż ostatnio, ale nadal występują – ot taki urok mechaniki.
Jestem zdania, że w grach słownych dobrze jest pogłówkować, wytężyć szare komórki, wysilić umysł do wyszukiwania dawno zapomnianych słów. „Daję Słowo” na pewno Was wymęczy, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Zdecydowanie nie jest to tytuł dla młodszych graczy, ani dla tych, którzy lubią się pośmiać nad stołem. To pozycja wymagająca skupienia i nieco kombinowania. Spora część zadań jest trudna i rzadko wykonalna (np. totalne zamieszanie, gdzie należy zebrać wszystkie słowa ze stołu i ułożyć z tych liter zupełnie nowe słowa).
Oczywiście to nie znaczy, że nie można się tutaj dobrze bawić, bo satysfakcja z wykonanego zadania jest spora. Dzięki nowym zasadom w końcu byliśmy w stanie dobić do tych 100 wymaganych punktów. Nic już nas od tej gry nie odpycha :-). Nadal jednak uważam, że nie jest to pozycja uniwersalna, którą mogłabym bez obaw polecić każdym miłośnikom gier słownych. Musicie lubić wyzwania i… pięcioliterowe słowa.
Daję Słowo - Ocena końcowa
-
8/10
-
8/10
-
7/10
-
3/10
-
8/10
Daję Słowo - Podsumowanie
„Daję Słowo” to wymagający tytuł, który będzie się podobał fanom gier słownych oczekujących prawdziwych wyzwań. Nowe zasady w stosunku do pierwotnej wersji sprawiły, że rozgrywka jest mniej losowa i zdecydowanie bardziej przyjemna. To zaś wpłynęło też pozytywnie na regrywalność. Warto też pochwalić Naszą Księgarnię, za słuchanie graczy i dążenie do tego, by gra była lepsza. Tak trzymać!
Gra może Ci się spodobać jeżeli:
- lubisz trudne gry słowne
- nie przeszkadza Ci powolne tempo gry
- wolisz tworzyć słowa w nieskrępowany i nielimitowany liczbą znaków sposób
- nie lubisz długo czekać na swoją kolej
- nie lubisz gier bez interakcji
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
User Review
( votes)Za udostępnienie gry do recenzji i wzięcie pod uwagę naszej opinii dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia